• Fantasy - Everybody Has One..

    Glinki od Kaliny


    Nie było mnie troszkę, jestem i już wam piszę co fajnego przetestowałam. Otóż miałam 4 glinki, 4 różne rodzaje i miałam sprawdzić ich działanie bądź też ich brak. Jako, że mam tłustą cerę, to takie rozwiązania traktuję jak opatrunek przy skaleczeniu - musi być! Osoby chętne do zapoznania się z każda z nich, niech sobie zrobią herbatkę, przetrą oczy ze zmęczenia i zasiądą wygodnie.

    źródło milionkobiet.pl


    Może przejdę do tego, że łyżeczka każdej z zaprezentowanej glinek starczyła po wyrobieniu masy na około dwa użycia na sama twarz dość grubą warstwą nakładaną pędzelkiem. Mi osobiście to odpowiada, bo przy ilości testowej 20 gramów sądziłam że to dość mało, jednak z takiego opakowania były 3 łyżeczki. Nie używam glinek non stop, tylko wtedy gdy moja skóra tego faktycznie potrzebuje.

    Glinka kambryjska to taka typowa zielona glinka, porównywalna do tej z organique. Ta jednak w porównaniu do wszystkich najszybciej zaczynała się kruszyć, ta z organique nieco mniej. Jej oczyszczanie określiłabym jako średnie. Bardzo ładnie zwęża pory i nie ściąga mocno skóry. Dobrze się nakłada, szybko wysycha. Nie czułam potrzeby zastosowania po niej żadnego kremu - buzia była po prostu świeża, lecz bez efektu wow.

    Kolejna to glinka anapska, która według mnie jest najłagodniejsza z całej czwórki. Jej oczyszczanie określiłabym na słabe, delikatne. Nada się dla osób z cera wrażliwą, bądź zaognioną. Mimo że nadaję się na włosy to jednak stosowanie jej na moją burzę loków się nie sprawdza - musiałabym jej dać dużą ilość. Jest przyjemna przez swoje subtelne działanie i nie kruszy się od razu - można ją trzymać dość długo - najlepiej się zmywa.

    Trzecia glinka to glinka wałdajska która pozytywnie mnie zaskoczyła. Jej działanie widać jak na dłoni, idealnie nadaje się do mojej tłustej cery - reguluje pracę gruczołów, nie jest nachalna, nie kruszy się. Ładnie oczyszcza buzie, przywraca jej ładny, zdrowy koloryt. Niby ma odmładzać, ja tego nie potrzebuję, jednak troszkę widać że coś się dzieje w tym obszarze, bo buzia, a zwłaszcza poliki są przyjemnie napięte, jędrne. Obecnie stawiam ją na drugim miejscu całego zestawienia - jest godna uwagi. Dobrze się rozprowadza, długo schnie, ale nie sprawia dyskomfortu. Uwielbiam ją.

    Ostatnia to moja perełka, ale wiem że nie u każdego się sprawdzi. Ta z morza martwego idealnie się nadaje do mojej cery - jest bardzo mocna i dość mocno napina skórę. Nie radzę jej stosować na ranki czy strupki, bo przy dłuższym trzymaniu jej w tych miejscach może podrażnić. Świetnie sobie radzi z nadmiarem sebum oraz z krostkami podskórnymi - dzięki niej te grudki na drugi dzień były wypchane na powierzchni skóry i szybciej się można było ich pozbyć. Ja lubiłam ją trzymać dość długo, bo jej kruszenie było nikłe także mogłam sobie na to pozwolić, ale... na dłuższą metę to ryzykowne gdyż ona napina skórę i po zmyciu jest delikatnie zaróżowiona i nieco szczypie. To jedyna glinka po której musiałam zastosować krem bo inaczej się nie dało wytrzymać z takim wiórem na twarzy. Jednak wiem jedno - to cudowny produkt. Nie do częstego stosowania, takie maks 3 razy w tygodniu. Efekty widać od razu, o ile poprzednik działa super, to ta działa znacznie lepiej, wręcz genialnie. Polecam ją szczególnie tym z was co borykają się z trądzikiem, zapewne będzie lepsza niż maście z apteki.

    Tutaj jak są na świeżo:
     A tutaj jak już zaschną:

    Podsumowując - na pierwszym miejscu morze martwe, na drugim wałdajska, na trzecim kambryjska a na końcu anapska, która nie jest najgorsza, ale ja jednak wole mocniejsze efekty. Glinki dostałam od Kalina Kosmetyki .

    A wy stosujecie?



    5 komentarzy:

    1. Uwielbiam wszystkie glinki ♥

      Zapraszam do mnie na konkurs ;)

      OdpowiedzUsuń
    2. Ja też lubię glinki. Miałam wałdajską. Teraz mam z Morza Martwego.

      OdpowiedzUsuń
    3. a ja muszę się skusić:D kiedyś miałam maseczkę

      OdpowiedzUsuń
    4. qrcze, lubię glinki, ale chyba mam do nich za suchą skórę :/

      OdpowiedzUsuń
    5. O właśnie, ta z Morza Martwego wydaje się być idealna! Kiedyś miałam maseczkę z taka właśnie glinką, dodatkowo była lekko rozgrzewająca i świetnie oczyszczała cerę oraz zmniejszała pory. Niestety od dawna nie mogę jej znaleźć w drogeriach, pamiętam tylko, że to był produkt polskiej firmy.

      OdpowiedzUsuń

     

    POPULAR

    Powered By Blogger

    SEARCH THE BLOG

    Follow

    Translate

    Polecany post

    HR czyli zasoby ludzkie oraz rekrutacja do pracy - słówka #japan

    Niedziela może nie rozpieszcza nas pogodą - wszędzie deszcze. Aby odgonić nieco szarugę za oknem, polecam gorącą herbatę oraz ten wpis.  ...

    About Me

    zBLOGowani.pl