Mimo że obie buteleczki nie były zapełnione po brzegi, skorzystałam z nich około 7 razy w różnych ekstremalnych warunkach. Obie mają przyjemny zapach, jeśli kojarzycie moją kurację prostująca, to pamiętacie o jakim zapachu mówiłam, takiego ziołowego lnu. W tym wydaniu był o wiele lepszy i delikatnie utrzymywał się na kosmykach.
Szamponu używałam dwukrotnie, najpierw pierwszym myciem, a potem ciut mniej na drugie. Szampon dobrze się pienił, dokładnie je nawilżył i nie czułam po spłukaniu tony siana. Ogromny plus, wierzcie mi. Po użyciu odżywki czułam jakbym wyszła z salonu - włosy w trakcie były miękkie, lejące, po spłukaniu świetnie się układały i nie wymagały niczego na dokładkę. Lepiej je można było wyprostować, a także pokręcić. Czupryna wyglądała zdrowo, mimo mojego rozjaśnianego blondu.
Ten duet bardzo dobrze spisał się na moich wysokoporowatycj włosach, żałuję że tak szybko się skończyły. Wiem jednak że przy dobrej okazji cenowej zakupie pełnowymiarowe opakowania.
0 komentarzy:
Prześlij komentarz