Dziś piątek 13 - o zgrozo kto ma ciciopałki w czarnym kolorze! Nie no, aż tak źle chyba nie jest/było?;)
Mój perfumoholizm jest dla mnie przyjemnym uzależnieniem - raczenie się zapachami 24 h na dobę mogłoby być moim rytuałem, gdyby nie obowiązki. Słowa "leżę i pachnę" mogłabym wcielić w życie - zwłaszcza jeśli otaczałyby mnie wonie, które przyprawiałyby mi uśmiech na twarzy. A propo uśmiechu..chyba każdy lubi słodkie, maleńkie kotki. One potrafią być rozczulające...A jeśli mówimy o słodyczy, to kompozycja zapachu pani Perry idealnie tutaj pasuje.
Słodycz - to ona mnie definiuje jeśli mówimy o zapachu. Sprawia że nosząc ją czuję się dziewczęco, wciąż młodo jak nastolatka i przywdziewam takie różowe okulary pozytywnego myślenia. Nie mylić proszę z infantylnym podejściem do życia ;)
Kiedy otrzymałam próbkę od Kasi - to wiedziałam, jaki kolejny flakon perfum chcę do swojej kolekcji. Buzia sama się śmiała i ja sama czułam się znacznie lepiej. Wiedziałam, że muszę je tutaj opisać, gdyż może nie każdy wie o ich istnieniu, a być może tego właśnie szuka.
Nuty zapachowe:
nuta głowy: mandarynka, gruszka, jaśmin, gardenia
nuta serca: wiciokrzew, konwalia, kwiat pomarańczy
nuta bazy: ambra, wanilia, piżmo, drzewo sandałowe
Dla mnie pierwsze skrzypce tuż po otworzeniu odgrywa wanilia - nie zawsze jestem z tego zadowolona, ale tutaj bardzo mi się podoba. Jest trochę ciężka, czuć że trzyma się podłoża choć krótko pozostaje jako główna nuta - po pół h blednie i robi się rzadsza. I wtedy nadchodzi gruszka wymieszana z mandarynką - brak tutaj ostrego wejścia, wszystko staje się płynne i bardzo spokojne. Mogłabym rzec "tutaj się wszystko kończy", ale nie. Bo choć taka podstawowa mieszanka nie zmienia się diametralnie z czasem i nie wiruje, to po jakiejś godzinie czuję samą mandarynkę, soczystą i nadal w ciepłej tonacji przebijającej się wanilii. Ktoś by mógł powiedzieć, że to takie mdłe, bez wyrazu i ogólnie powiewa nudą, lecz nie. Ambra ładnie się kołysze, wszystko nadal dla mnie jest spójne, zblendowane w bardzo ciekawy i nie tani sposób.
Czy ta kompozycja brzmi zjadliwo? Nie wiem. Kusi mnie by rzec, że tak, że mogłabym to skosztować i pewnie bym przepadła, ale z drugiej strony trochę by mi było szkoda. Szkoda, że zapach się ulotnił, a smak rozkochał w sobie. Gdybym miała przypisać skojarzenia do nich to byłby to duży lizak lepszej jakości, wymieszany z kilkoma piankami marshmallow w pierzynce wanilli z posypką cukru. Oczywiście z dodatkiem mandarynki, takiej skąpanej w słońcu. I kiedy to wszystko jest w jednej miseczce to ukoronowałabym to delikatnym letnim podmuchem w całość, który rozwieje składniki, a nie przytłoczy.
Ciepły, otulający, ale nie ciężki tylko na zimowe wieczory. Osobiście używałabym go na co dzień przez cały rok, ale wiedząc że wiele osób sama wanilia przyprawia o ból głowy, polecałabym na chłodniejsze okazje gdzie on się nie rozmydli. Czy jest tu jakiś przedział wiekowy? Dziewczyny, nastolatki, młode kobiety. Choć wiem, że wiele starszych pań pokusiłoby się o nie, to raczej nie widzę w nich naszych mam. Może on mdlić słodyczą, dla niektórych syntetykiem, a jeszcze innych rozkochać. Rzecz gustu i tego czego szukamy.
Trzy słowa na nie? Słodycze, ciepło, uśmiech. Nie grzeszą trwałością na mojej skórze, po 3 h nikną we mgle i wyczuć je mogę jedynie szukając ich daremnie nosem. Na ubraniach mają się znakomicie, dość długo. Zapach blisko skórny - nie będzie się niósł za nami jak ogon,a trochę szkoda. Osoby wyczulone na niektóre składniki i tak go wyczują ze względu na niechęć.
Po ich przetestowaniu wiem, że flakonikiem bym nie pogardziła. Nawet biorąc pod uwagę to, że sam flakon dla wielu osób okazałby się kiczowaty. Dla wielbicielek słodkości będzie jak znalazł - w zestawie tworzy świetny pomysł na prezent. Czy drogie? Uważam, że nie, a można znaleźć aukcje gdzie dorwiemy je za słuszną kwotę. Ja się bardzo z nimi polubiłam.
Miauuuu ;)
Zachęciłaś mnie do przyjrzenia się temu zapachowi, nie znam go ale przy najbliższej okazji "wywącham" kicię w drogerii. Nie wspomniałaś nic o konwalii, która występuje w nucie serca więc pewnie jest niewyczuwalna a szkoda, kocham konwalie ;)
OdpowiedzUsuńJa ich na pewno poszukam, bo zbieram wszystko, co wygląda jak kot ;) Pustym flakonikiem też bym nie pogardziła, pal licho trwałość :D
OdpowiedzUsuńtego szukałam! :D
OdpowiedzUsuńO matko, coś dla mnie! :D
OdpowiedzUsuńWanilię uwielbiam, w ogóle słodkie zapachy są moimi ulubionymi, a ten flakon.. ehh, muszę zbierać kasę :P
Do mnie właśnie dotarły odlewki kociaków i planuję niedługo sama cały post poświęcony Katy Perry i jej perfumom. Dlatego też cieszę się z kolejnej przeczytanej opinii, porównywanie jak kto odbiera dany zapach jest naprawdę ciekawe. A co do flakonu, to trafiły one u mnie na listę najbardziej kiczowatych, ale kto powiedział, że kicz jest zły? ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że tak Cię ten zapach oczarował. Zazdroszczę skóry - na mojej nie prezentuje się tak pięknie.
OdpowiedzUsuńJak dołączysz tego kota do swojej rodziny zapachów, koniecznie się pochwal :)
Pięknie zapach opisałaś, powinnaś częściej to robić :*
Nie wiem czy ten zapach by mi się spodobał, co prawda lubię wanilię ale mandarynka już nie wchodzi w grę. Za to opakowanie jest przekomiczne :D
OdpowiedzUsuńale ślicznie opisałaś :)
OdpowiedzUsuńciekawa jestem czy znajdę gdzieś ich próbkę... na wszelki wypadek zapiszę :D
Uwielbiam słodkie zapachy! I ten uroczy flakonik, cudo! :D
OdpowiedzUsuńPięknie je opisałaś. no i flakonik kusi. :) Chętnie poznam ten zapach.:)
OdpowiedzUsuńo kurcze, pięknie się prezentują :D zaciekawiłaś mnie bardzo :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych perfum ale nuty zapachowe kuszą :).
OdpowiedzUsuńja zdecydowanie lubię ten rodzaj kiczu, który prezentuje buteleczka, lubię też słodkie zapachy, więc sądzę że tym bym nie pogardziła, chociaż jeszcze nie mialam okazji go powąchać.
OdpowiedzUsuńJestem Tutaj
Buteleczka całkiem urocza, ale słodki zapach to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńoch, te kotki od Katy Perry tak mnie kuszą :)
OdpowiedzUsuń