W swojej kolekcji mam ich kilka-dobre, fajne i też wredne. Czemu takie? Zaraz się przekonacie.
Musiałam troszkę podrasować kolory, gdyż to są zdjęcia ze starych odzyskanych zbiorów:)
Powyżej numerki co i jak- bez problemu przypasujecie nazwy do zdjęć:)
Wadą tych potrójnych cieni jest oczywiście pękanie, co widać na zieleni, gdzie odpadła mi wierzchnia część cienia;/ Kolory piękne, aczkolwiek struktura iście kredowa;/ Zostawiają prześwity źle nałożone- lepiej je wklepywać niż rozcierać. Różowa paletka najlepiej z tych trzech się rozciera moim zdaniem. Pojedynczy jest najbardziej napigmentowany i on najlepiej się rozprowadza- jest ciężki do zmycia!;P
Od lewej niebieska paletka, dalej różo-fiolety i na końcu jabłuszkowa wraz z pojedynczym. Kolory dla mnie są cudowne, ale trudne do współpracy, stąd ostatnimi czasy rzadko z nich korzystam- w lecie często jednak gościły na mych oczach w formach testu. Drama (mono eyeshadow) uwielbiam, świetnie się nim podkreśla dolną powiekę- najczęściej z nim eksperymentowałam.
Potrzeba cierpliwości i można tworzyć! Sprawdźcie:)